Zaczęło się spokojnie, poluzowaliśmy śruby na kołach, podnieśliśmy samochód i ... nic. Koła jak były na piastach tak są. No nic, WD-40, młotek.
Po godzinie tłuczenia koła nadal są na piastach, wygląda na to, że one są już tam na stałe.
Ja: "Nic z tego, zróbmy to bez ściągania kół"
Nakrętki od wahaczy puściły dość szybko, trochę za szybko, gdzieś musiał być haczyk... no i był. Aby wyjąć wahacze tylne przednie należy wyciągnąć 4 śruby. Dwie na sankach i dwie z pod bębnów hamulcowych. Tylko, że aby wyjąć te środkowe trzeba zdjąć bak a aby wyjąc te przy kołach to potrzebna... właściwie to nie wiem, prasę albo naprawdę duży młotek po bo różnych próbach nie udało się ich ruszyć.
Teraz w ramach przerywnika małe fotostory z naprawy. Na początku wyglądało to tak:
Po 30 minutach było tak:
Robert: "Pokaż mi WD-40"
Ja: "Tak wygląda z przodu, a tak z tyłu"
Kolejne 30 minut i mamy taki stan:
Robert: "Bak jest na 14-stce, daj mi nasadkę 14"
Ja: "13, 12, 16, hmmm. Gdzieś widziałem 14-stke... Nie ma. Musiałem ją zostawić przy Hondzie, ale wydaje mi się, że gdzieś ją widziałem."
Robert: "Pojadę płaskim"
Następne 30 minut:
No i kolejne:
Ostatnie 30 minut:
Po zakończeniu, gdy sprzątaliśmy:
Ja: "Znalazłem nasadkę 14-stkę i 10-stkę, leżały tutaj sobie"
Robert: "Na polityka to się nie nadajesz"
Robert: "Dokręciłeś śruby od kół?"
Ja: "Godzinę waliliśmy młotkiem, same to na pewno nie spadną"
Nakrętki samych wahaczy były proste do okręcenia, ale śruby trzymające bak już nie. Tak samo śruby trzymające tylko przedni wahacza, na tych polegliśmy. Ostatecznie okazało się, że niepotrzebnie ściągaliśmy bak gdyż i tak nie udało się wyciągnąć śrub - są zbyt zapieczone. Polegliśmy na kołach a braliśmy się za śruby, niezbyt mądre ;)
Ostateczny rozrachunek jest następujący:
- wymienione gumy stabilizatora
- wymienione tylne tylne wahacze (te regulowane)
- tylne koła przestały być skrętne ;)
Zostało:
- tylne przednie wahacze (te bez regulacji)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Reklamy będą usuwane.