sobota, 26 maja 2012

Zły dzień

Od czwartku zajmuję się regipsami, kuciem i kładzeniem kabli. Dla kogoś nie przyzwyczajonego do fizycznej pracy, jest to dość męczące (te moje delikatne rączki). Szczególnie gdy robi się to od rana do nocy. Ale nie o tym będę pisał. W końcu w sobotę koło 18:00 udało mi się uporać z zadaniami budowlanymi i miałem trochę więcej czasu na coś w czym lepiej się czuję - wizyta w garażu.

Na wstępnie muszę zaznaczyć, że czułem w kościach, że dzisiaj nie jest ten dzień, że coś będzie na tak. Wcześniej obiłem drzwi w głupi sposób i do tego czułem się zmęczony, ale no nic. Wpadł Grzesiek i trzeba było kilka rzeczy zrobić - miła odskocznia od regipsów.

Co jest w menu?

  • wymienić amortyzatory na te z 6 gen
  • założyć czujniki ABS-u
  • założyć linki ręcznego
Zaczęło się standardowo, od postawienia samochodu na kobyłkach i zdjęciu kół.




Następnie Grzesiek zabrał się za "konfigurację" linek od ręcznego i dostosowywanie ich do samochodu, gdyż jak to z używkami była nie zawsze trafia się to co ma być. W tym przypadku obie linki były na tą samą stronę. Grzesiek przełożył uchwyty ze starych linek i zabrał się za montaż w samochodzie. Czekała nas jednak jeszcze jedna niespodzianka.

Rzuciliśmy także okiem na czujniki ABS-u i już był wiadomo, że wtyczki są inne. Ogólnie czujniki są od 5-gena a musimy je założyć do 6-gena. No nic, trzeba będzie porzeźbić.


Gdy Grzesiek przymierzał linki do samochodu, ja zająłem się odzyskaniem "blaszek" trzymających linkę (a także przewody hamulcowe) ze starych hamulców. Niby takie małe coś, a trochę się siłowałem zanim udało mi się to wyjąć.


Szybka przymiarka, blaszki pasują. Niestety posialiśmy gdzieś przy przenoszeniu kartonów bolce od linki ręcznego, prawdopodobnie zostały u Grześka w domu więc na razie będziemy musieli użyć czegoś innego jako zamiennika.


Gdy Grzesiek nadal mocował się z linkami, zająłem się instalacją czujników ABS. Okazało się, że nie dość, że wtyczki są inne, to jest inna długość kabla i zupełnie inna droga prowadzenia pod samochodem. Po rozważeniu wszystkich za i przeciw, wzięliśmy cążki i ucięliśmy stare przewodu w okolicach wahacza i zlutowali z nowymi czujnikami. Nie jest to najlepsze rozwiązanie, ale to są czujniki halla, odporne właściwie na wszystko więc takie lutowanie nie powinno wpływać negatywnie. Oczywiście miejsce łączenia zabezpieczyliśmy izolacją termokurczliwą, do tego zwykłą izolacją i trytytką aby nic tam się nie ruszało.


Jak się później okazało, po trzech hamowaniach kontrolka ABS-u zgasła i system zaczął funkcjonować poprawnie.



Z linką ręcznego poszło trochę gorzej. Okazała się ona być trochę krótka, na 100% nie jest od 6 gena. Po przesunięciu kilku uchwytów w końcu udało się ją zamontować. Tarcze minimalnie obcierają, ale z oceną poczekamy aż Grzesiek pokona kilka kilometrów. Jeśli nadal będzie tarło, linki są do wywalenia.

Na koniec została najprostsza czynność - wymiana amortyzatorów. Robiłem to kilka razy, nigdy nie było problemów, nic trudnego i przewidywałem, że uwiniemy się z tym raz dwa. Oj byłem w błędzie, dlatego, że to był zły dzień, bardzo zły dzień.

Zaczęło się normalnie, zdjęcie amortyzatora i sprężyn, założenie ścisków i ściśniecie sprężyn.


Następnie imbus, płaski klucz, dwie rurki i udało się okręcić nakrętkę amortyzatora. Założyliśmy nowy amortyzator (musieliśmy najpierw zdjąć ściągacze gdy przeszkadzały), założyliśmy z powrotem ściągacze i skręciliśmy amortyzator. I okazało się, że jest skręcony o 90 stopni.

No nic, rozkręciliśmy obejrzeli co i jak. Poprawiliśmy amortyzator, skręciliśmy i tym razem było już prawie dobrze. Prawie, gdyż okazało się, że zapomnieliśmy włożyć gumowej podkładki.


Jeszcze raz rozkręcanie, włożenie podkładki i skręcanie. Grzesiek już opatentował kręcenie na dwie ręce jednocześnie.


Z tego co pamiętam to jeszcze raz musieliśmy coś poprawiać, ale już nie pamiętam co to było. Koniec końców amortyzator zagościł w samochodzie...


... a na drugi już nie mieliśmy siły, bo to był bardzo zły dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Reklamy będą usuwane.