Zaczęło się od tego co napisałem jakiś czas temu na blogu.
A tutaj małe zbliżenia aby zmotywować właściciela do założenia tarcz z tyłu.
Właściciel się zmotywował a ja zostałem w to wplątany mimochodem. Ale przynajmniej zapowiadało się ciekawie.
Trochę teorii
Pytanie: Swap hamulców z tyłu to przecież żadna filozofia, tyle osób już to robiło.Tak, to prawda. Ale ciekawiej się robi gdy weźmiemy pod uwagę dostęp do części oraz zasoby finansowe (po co marnować niepotrzebnie kasę). Zazwyczaj jest to robione easy way, czyli zmieniane są tylne wahacza razem z piastami i resztą rzeczy. To dlaczego tak nie chcemy? Powodów jest kilka, zaczynając od tego, że każdy ma chyba ochotę zrobić coś kto jeszcze nikt inny nie zrobił (albo się nieźle z tym ukrywa jeśli zrobił) a dochodząc do wątpliwego pochodzenia i jakości części używanych. W przypadku używanych wahaczy nie mamy gwarancji, że nie są one skrzywione a tuleje czy cukierki są bardzo często do wymiany. To generuje koszty. Niepotrzebne koszty. W przypadku części które mieliśmy dostępnych własnie był problem z wahaczami. Mieśliśmy poważne wątpliwości co do ich jakość, natomiast same zwrotnice (nie wiem czy to poprawna nazwa tego czegoś z tyłu), piasty, tarcze i zaciski były ok - to akurat łatwo można sprawdzić, a o wahaczach to byśmy się dowiedzieli po założeniu albo na zbieżności.
Pytanie: Ale jak to jest, wahacze są takie same? Jeśli tak to dlaczego ludzie nie zmieniają tylko zwrotnic?
I tutaj robi się ciekawie. Już parę lat temu porównywałem wahacze i wg mnie było one takie same. Z zestawu na swap który miał iść do mojej Hondy już dawno odkręciłem zwrotnice (wahacze były w marnym stanie), więc miałem goły wahacza i porównywanie go z bębnami dawało wynik 1:1. Tak więc, moje teoria była taka, że wahacze są takie same. Czy się sprawdziła? O tym za chwilę.
Wracając do wahaczy. Ponieważ są takie same, to po co wymieniać coś co mamy sprawne w samochodzie? Tutaj dochodzimy do trochę dziwnej polityki Hondy. Mianowicie nie można kupić samych zwrotnic na tył czy samych wahaczy, w katalogach występuje to jako jedna część. A tak naprawdę trzeba jedynie przełożyć część oznaczoną na zielono (zwrotnice jeśli to poprawna nazwa).
Drugi problem który się pojawia przy przekładaniu samych zwrotnic, to odkręcenie ich od wahacza. Są one przykręcone na 5 śrub. Jedna normalna oraz 4 paskudne torxy, które bardzo szybko się wyrabiają i ciężko jest je odkręcić. Trzeba naprawdę bardzo dobrze dociskać klucz aby je odkręcić.
Ponieważ wahacze którymi dysponowaliśmy były wątpliwej jakości (tak wiem już to pisałem), a te na samochodzie są całkiem ok, to postanowiliśmy zrobić to w ciekawszy sposób, czyli hard way.
Podsumowując, to co chcemy zrobić to:
- odkręcić mechanizm hamulców bębnowych z wahaczy (bez ściągania wahaczy z samochodu)
- założyć mechanizm hamulców tarczowych (bez ściągania wahaczy z samochodu)
- wymienić linki ręcznego
Dlaczego nie chcemy zmieniać wahaczy?
- wątpliwa jakość i pochodzenie używek
- tuleje i cukierki do wymiany
Dlaczego nie chcemy ściągać wahaczy?
- niektóre śruby nie przeżywają odkręcenia a nie chcieliśmy ryzykować w sobotę po południu
- można to zrobić bez ściągania, więc chcemy to udowodnić
Hard way - do roboty
Zaczęło się całkiem nie normalnie od braku zestawu uszczelek w hurtowaniach - w końcu długi weekend był (tak to tłumaczyli). Mieli to dowieść po południu więc zabraliśmy się za rozbieranie (bez obaw, mieliśmy plan C). Zaczęło się zwyczajnie, od podniesienia samochodu i postawienia na kobyłkach. Przy okazji w bagażniku znalazły się felgi i tłumik, kto by pomyślał, że ten bagażnik jest aż tak pojemny.
Następnie zalanie wszystkiego odrdzewiaczem i WD-40 oraz po kolei luzowanie śrub i blaszek przewodów hamulcowych.
Na kolejny ogień poszły śruby zawieszenia i przy okazji odkryliśmy, że amortyzatory nie są od tego modelu. Na forach piszą, że nie pasują, ale widać dla polskich mechaników nie było to przeszkodą i tak jest wstawili. Amortyzator są do wymiany bo to jest trochę niebezpieczne. Po śrubach zwieszenia przyszła pora na nieszczęsne torxy. Długi klucz i odkręcamy. Po długich bojach udało się odkręcić 5 z 8 śrub. Po zastanowieniu się co dalej z tym tematem, doszliśmy do wniosku, że bębny i tak idą na złom więc pobawimy się szlifierką kątową i po prostu rozetniemy zwrotnice a śrubki sobie wypadną. Jak ustaliliśmy tak też zrobiliśmy, tj. Grzesiek wykonywał ja nadzorowałem jak na typowej polskiej budowie.
Zwrotnice jak można się domyślić doznały pewnych uszkodzeń (i tak nie są nikomu potrzebne).
To samo można powiedzieć o torxach, Grzesiek się trochę na nich wyżył za to, że nie dały się odkręcić.
W między czasie zajęliśmy się czyszczeniem i malowanie zacisków, w końcu to wszystko trzeba dzisiaj złożyć.
I tutaj dochodzimy do punktu w którym do złożenia zacisków potrzebujemy zestawy uszczelek, których nie mamy. Telefon do sklepu i jasne się stało, że dzisiaj ich nie będzie. No nic, został plan C jak Czad, który miał takie zestawy naprawcze kupione dla siebie ale w tej chwili ich nie potrzebował. Szybki kurs do Czada i Biedronki i mieliśmy zestaw naprawczy (tj. szybki był do Czada, kolejki w Biedronce nie były szybkie). Trochę zręczności manualnych i Grześkowi udało się poskładać zaciski więc można było je zamontować na samochodzie.
Ja: "No to odpowietrzmy a później założymy linki ręcznego. Dolej płynu."
Muzyk-Grześ: "Jakiego płynu?"
W tym całym zamieszaniu spowodowanym przez uszczelki zapomnieliśmy o płynie hamulcowym. No nic, jedziemy do Tesco. Na miejscu okazało się, że Tesco sprzedaje tylko DOT-3, a my potrzebujemy DOT-4. No ale sobie chociaż kupiłem kabel euro. Następny cel to Castorama - pocałowaliśmy klamkę. Obok był Auchaun i mieli DOT-4! Uradowani wróciliśmy do garażu zaopatrzeni w pojemniki z płynem. Szybkie odpowietrzanie i kolejny punkt z listy można było skreślić.
Zostały linki oraz czujniki ABS-u. Z czujnikami poszło szybko - nie mieliśmy ich, trzeba dokupić. Linki były bardziej wkurzające. Zbiornik paliwa, wydech oraz osłona termiczna wydechu utrudniały sprawę, ale ostatecznie udało się je zdemontować.
No nic, zmontowaliśmy resztę i Grzesiek pojechał do domu.
Jak wyszło?
W Hondzie zawitały hamulce tarczowe. Nadal na etapie dotarcia. Tarcze to używki (zdaje się, że tymczasowo), klocki także. Specjalnie nie było nic kupowane na wypadek gdyby jednak swap się nie udał. Hamulce trzeba będzie jeszcze raz odpowietrzyć. Do zrobienia są jeszcze:- wymienić jedną piastę na taką zgodną z ABS-em
- założyć czujniki ABS
- założyć odpowiednie linki ręcznego
- wymienić klocki na nowe
- wymienić amortyzatory na właściwie
- zastanowić się, czy nie trzeba wymienić cukierka w lewym wahaczu
Ja osobiście jestem zadowolony. Udało się udowodnić moją teorię, że wahacze są takie same. Zrobiliśmy to niskim kosztem ale z zachowaniem jakości (gdybyśmy wymieniali całe wahacze nie było by lepiej, pewnie byłoby gorzej) a Grzesiek ma hamulce tarczowe z tyłu i w końcu bębny nie rażą z pod felg. To co nie udało się zrobić wynikało z braku części (czujniki ABS) czy zaskoczenia (linki i amortyzatory).
Warto także dodać, że gdybyśmy robili to jeszcze raz to poszłoby dużo szybciej i sprawniej. I nie wykluczone, że będziemy to robić w Turbo Czyściochu z Silnikiem. Cały czas myślimy także nad jakimś sprytniejszym sposobem odkręcania tych torxów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Reklamy będą usuwane.