Wszystko złożyliśmy następnego dnia. Nawet nie ma co specjalnie opisywać. Obyło się bez problemów. Następnie pojechaliśmy na sprawdzenie szczelności oraz nabicie klimatyzacji. Muszę przyznać, że w samochodzie jeszcze nigdy nie było tak zimno. Nie pisałem od razu posta gdyż chciałem się upewnić, że wszystko dobrze działa. I działało, przez tydzień, po czym znaleźliśmy pod samochodem dwie plamy spowodowane czynnikiem chłodzącym. Nie było to z chłodnicy czy łączeń a ze sprężarki.
Oczywiście udałem się do serwisu który regenerował sprężarkę i mówię im, że cieknie z jakiegoś czujnika czy zaworku. A oni na to, że to czujnik temperatury i niemożliwe aby ciekło, bo to przecież kapsułka - naklejana na korpus, ona nie ma styczności z czynnikiem chłodzącym.
Po wyjęciu sprężarki i wydłubaniu kapsułki okazało się, że to nie jest kapsułka tylko zwykły czujnik temperatury w którym siadł o-ring. Czujnik wyciągania nie przeżył, trzeba było dorobić nowy.
Całość zajęła kilka godzin w serwisie (w końcu na gwarancji jest więc to było ich zadanie, ja tylko pilnowałem aby turbo nie uszkodzili) ale ostatecznie udało się.
Minął tydzień od tego zabiegu i odpukać - klimatyzacja działa bez zarzuty. Mając samochód na podnośniku w serwisie pooglądałem sobie wydech i porobiłem zdjęcia. Oj... wydech jest do wymiany - zresztą sami oceńcie.
Zaczęliśmy już kompletować części, mam nadzieję, że w tym miesiącu zmontujemy wszystko w ulubionym zakładzie tłumikarskim.
Przyszła także w końcu do ASO uszczelka pod podstawkę filtra oleju. I w samą porę bo nasza zaczynała już trochę przeciekać - widać materiał z którego jest wykonana uszczelka ma znaczenie. Oczywiście zamontowaliśmy nowa uszczelkę.
To tyle na dzień dzisiejszy. Temat klimatyzacji zamknięty, wracamy do głównego wątku turbo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Reklamy będą usuwane.