sobota, 21 kwietnia 2012

Po dłuższej przerwie

Dawno nic nie pisałem. Nie znaczy, że nic się nie zmieniło w projekcie Turbo Civic, ale nie były to znaczące zmiany. Cały czas czekaliśmy aż zamówione części przyjdą ... no i przyszły.

Najpierw trochę zaległości. Przy montażu nowego sprzęgła (trzy tygodnie temu) okazało się, że sprzęgło nie pasuje do koła zamachowego. Po dogłębnym zbadaniu sprawy okazało się, że na bloku D16Z było założone koło zamachowe i sprzęgło z D13B2. No ok, przecież jest ten blok z D15B7 który się rozleciał, więc możemy wziąć koło zamachowego z niego. A no może i możemy, problem tylko, że oddaliśmy go na złom wraz z kołem... wtopa na całego. Skończyło się na zamówieniu innego koła.

Ponieważ silnik był zablokowany przez koło zamachowe, to została zmienione maglownica na taką w wersji ze wspomaganiem oraz zmieniona została pompa hamulcowa na 1 calową. W międzyczasie przyszła nowa chłodnica bez korka (bo sprzedawca zapomniał wrzucić do paczki). Zakupione zostały uszczelniacze od strony skrzyni oraz od strony rozrządu. Przyszło koło zamachowe oraz korek do chłodnicy. W kole zamachowym łożysko hałasowało więc także zostało kupione nowe.

Dzisiaj po uporaniu się z innymi pracami przydomowymi które obiecałem zrealizować, zabrałem się dalej za Civica. Mając postawione ultimatum przez siły wyższe, że mam się tego samochodu pozbyć z garażu nie było wiele możliwości, trzeba go poskładać i uruchomić. Ponieważ w pojedynkę koła zamachowego nie odkręcę, to zabrałem się za zwrotnice - w końcu trzeba to zrobić.

"Nowe" zwrotnice są w stanie takim sobie - niby sprawne, ale konkursu piękności to by nie wygrały. Trochę przeczyściłem je i zabrałem się za zakładania. Co jest lekko niepokojące - okazało się, że "stare" zwrotnice były właściwie nie przykręcone. Śruby nie stawiały żadnego opory a zanim zdążyłem pójść po ściągasz, to sworznie same wyskoczyły.




No nic. Założyłem nowe zwrotnice. Częściowo odpowietrzyłem także hamulce ale ponieważ to nudne (i ciężko to robić w pojedynkę), to zabrałem się za wymianę łożyska w kole zamachowym. Parę uderzeń młotka i po sprawie - takie naprawy to lubię.


Tak dla przypomnienia, pod maską nadal jest tylko skrzynia. Wyczyszczona, ale wciąż bez silnika.


Czekając na Czada przeczyściłem także trochę głowicę. Sprawdziłem czy sprzęgło na pewno pasuje do nowego koła zamachowego oraz popsikałem stare koło WD-40 aby śruby w końcu puściły.



Przymierzyłem także chłodnicę. Bardzo fajnie wygląda i porównując ją do fabrycznej, to ta ostatnia to jakaś kpina jest. Nowa jest trzy razy grubsza.






Gdy skończyłem ze skrzynią, to zjawił się Czad więc zabraliśmy się na koło zamachowe. Po kilu próbach udało się je odkręcić i można było zabrać się za wymianę uszczelniaczy.

Czad: "Ciekawe do czego to jest. Włożę odwrotnie, nikt nie zauważy"


Założyliśmy nowe koło zamachowe, a następnie sprzęgło i ustawiliśmy je wypróbowaną metodą na "oko" - niestety nie mamy zapasowej ośki ze skrzyni ani innych narzędzi aby ustawić sprzęgło precyzyjnie. Kolejny krok to włożenie silnika pod maskę i połączenie ze skrzynią.


Proste, prawda? Nic bardziej mylnego. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie te dwa brakujące centymetry. Ustawiliśmy silnik na dwóch podnośnikach, podparliśmy skrzynię ale i tak nie byliśmy w stanie trafić oską w zęby w sprzęgle oraz w łożysko.

Po ponad godzinie (jeśli nie dłużej) różnych prób, telefonie do przyjaciela doszliśmy do wniosku, że trzeba będzie wyjąć skrzynie. Co to to nie. Trochę dużo roboty a może nic nie pomóc. Ponieważ wciąż mieliśmy dostęp do skrzyni z D13B2 to postanowiliśmy sprawdzić na stole jak się zakłada skrzynię do bloku. 5 minut później i skrzynia była na bloku. No dobra, czyli sprzęgło jest wycentrowane, tylko dlaczego nie możemy zrobić tego samego pod maską. W myśl zasady "głupi ma szczęście" wywaliliśmy wszystkie podnośniki i po prostu włożyliśmy silnik pod maskę i nakierowaliśmy na skrzynię bez żadnego cackania się ... I weszło. Bez problemów. Nie pytajcie dlaczego. Parę minut później i silnik był skręcony ze skrzynią.


Nasza radość był krótka. Okazało się, że wyskoczyło ramię od wysprzęglikai nie można było go poprawić gdyż sprzęgło ograniczało ruch.

Ja: "Wyskoczyło ustrojstwo od wysprzęglika"
Czad: "Możemy poprawić bez ściągania skrzyni? Może tylko poluzujemy śruby?"
Ja: "Nie wiem czy nie trzeba będzie zdjąć skrzyni".
Czad: "Jak ją zdejmiemy to już nie założymy. Głupi ma szczęście, ale nie dwa razy"

Tym argumentem Czad przekonał mnie, że poprzestaniemy na poluzowaniu śrub. I udało się, poprawiliśmy to co wyskoczyło i można było zabrać się za polerowanie górnej powierzchni bloku. Wyszło całkiem ładnie. Jedyne co szpeci to nalot z wody na bokach cylindrów, ale z tym niewiele zrobimy.



Na zakończenie dnia założyliśmy jeszcze termostat oraz pompę wody. A przynajmniej taki był plan, bo okazało się, że pompa wody którą mamy nie pasuje do tego bloku...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Reklamy będą usuwane.