piątek, 31 maja 2013

Zabrałem się za termostat...

... po prawie pół roku  od momenty gdy go kupiłem. Ale spokojnie, mam listę wymówek które mają mnie usprawiedliwić. Zaczynając od tego, że potwornie mi się nie chciało tego robić. Następnie powstrzymywał mnie utrudniony dostęp, brak pomysłu na to jak spuścić płyn (w 1.9 TDI ARLnie ma kraniku w chłodnicy do spuszczania) a kończąc na tym, że naczytałem się, że Wahler dla wersji 1.9 TDI ARL to nie pasuje i trzeba gdzieś coś przerabiać. W końcu doszedłem do wniosku, że nie ma co odkładać a że nie będzie mi się chciało robić tego jeszcze raz w razie wtopy tak więc kupiłem OEM (2x cena Wahlera) i zabrałem się dzisiaj do roboty.


A zaczęło się o tego, że wyłączyli prąd. Już miałem iść do garażu a to bach - brak prądu. Na szczęście po parunastu minutach włączyli. Później znowu wyłączyli jak właśnie byłem pod samochodem, dowcipnisie.

Wracając do głównego tematu, termostat można wymienić albo gimnastykując się za alternatorem (chociaż nie umiem sobie tego wyobrazić) albo po prostu usunąć alternator a później swobodnie dostać się do termostatu. Wybrałem wersję pozbycia się alternatora szczególe, że i tak chciałem sprawdzić czy łożyska w nim nie siadają. Do tego usunąłem rurę dolotu powietrza z intercoolera aby mi nie przeszkadzała. N śrubek i K nakrętek później mamy swobodny dostęp do termostatu. Oczywiście przed odłączeniem alternatora warto odpiąć akumulator.



Jeśli chodzi o kwestię spuszczenia płyny chłodniczego i braku kranu w chłodnicy to doszedłem do wniosku, że nie warto się tym przejmować. Przy okręcaniu termostatu i tak płyn się wyleje chociaż nie wiem co bym robił, a czy go będzie więcej czy mnie, nic to nie zmieni. Tak więc owinąłem kompresor klimy i pompę wspomagania folią, podstawiłem pojemnik pod spód i okręciłem króciec termostatu.


Tutaj ważne jest aby nie ciągnąc go do siebie od razu tylko przekręcić trochę w lewo aby zdjąć zaczep (zdjęcia poniżej) - dotyczy to tylko oryginalnych termostatów, zamienniki zazwyczaj nie są tak montowane (np. Wahler).


Obejrzałem dokładnie wszystkie trzy termostaty, przymierzyłem także Wahlera i pasuje bez problemu (a miał nie pasować wg opinii z forum). Jedyna różnica jest taka, że nie można go zaczepić w króćcu tak jak OEM, ale w niczym to nie przeszkadza. No i Wahler daje w zestawie uszczelkę a do OEM-a trzeba kupić osobno.


No nic, skoro kupiłem OEM to założę OEM. Co też uczyniłem. Składanie jest banalnie proste, wystarczy założyć uszczelkę i termostat do króćca a następnie przykręcić króciec z termostatem do bloku silnika. Później trzeba założyć alternator z czym miałem trochę kłopotu - skończyło się na lekkim wyciśnięciu tulei za pomocą imadła by łatwiej wchodził. Przy wkręcaniu śruby to się i tak z powrotem zaciśnie.


Zalałem płyn i tyle na razie. Nie chcę jeszcze odpalać, mam inne rzeczy do zrobienia.

Kolejny punkt programu to wymiana o-ringa w dolocie między turbiną a intercoolerem. Ostatnim razem to łączenie wydawało mi się trochę luźne, więc kupiłem nowy o-ring. A ponieważ i tak już byłem pod samochodem, to zdemontowałem wszystkie rury dolotu i wyczyściłem oraz przesmarowałem wszystkie łączenia. Dodatkowo sprawdziłem czy kierownica turbiny nadal luźno pracuje. Niestety jest trochę oleju w okolicach turbiny więc nie wiem czy nie przepuszcza. Niepokoi mnie także gwizd (świst) przy około 2000 obrotów - nie wiem czy ten typ tak ma czy jest to oznaka jakiegoś problemu. Niestety na forach jedni mówią, że tak już jest, inni że tak nie może być więc pewnie będę musiał pojechać do serwisu zajmującego się turbosprężarkami aby mi to sprawdzili. Przy okazji znalazłem nowe zastosowanie dla puszki Bolla - idealnie nadaje się jako uchwyt na objemy.


Przedostatnim punktem programy była wymiana osłon tarcz hamulcowych. Gdy robiłem swap na 312mm to jakoś nie pomyślałem o osłonach. Pewnie dlatego, że sądziłem iż dużo kosztują. Okazuje się, że sztuka kosztuje 40zł tak więc czas nadrobić to niedociągnięcie i założyć odpowiedniej wielkości osłony. Nawet nie ma co opisywać, czynność jest bardzo prosta a śruby (klucz 8mm) trzymające osłonę łatwo dostępne po zdemontowaniu tarczy. Poniżej kilka zdjęć z operacji.




Po złożeniu hamulców odpaliłem samochód i sprawdziłem czy nic nie cieknie. Wyjechałem z garażu i płyny już w zbiorniczku nie było. Dolałem ile się dało, resztę zapakowałem do samochodu i pojechałem rozgrzać silnik (zagrzanie diesla na postoju graniczy z cudem). Co kilka kilometrów robiłem postój aby sprawdzić czy nie brakuje płyny. Jeszcze dwa razy musiałem dolewać bo zaczął schodzić poniżej minimum. Następnie wyjechałem za miasto aby trochę bardziej go obciążyć po czym wróciłem i zabrałem się na ostatni punkt programu.

Jakiś czas temu, trochę przez przypadek w moje ręce wpadł podłokietnik. Niestety zamiennik, nie OEM co widać po jakości plastików i po spasowaniu. Tj. na pierwszy rzut oka wszystko jest dobrze, ale wprawny obserwator zauważy różnicę. Montaż także pozostawia wiele do życzenia i skończyło się na tym, że musiałem trochę podciąć podłokietnik. Miałem do wyboru, ale rzeźbić w tunelu albo w podłokietniku, więc wybrałem to co łatwiej wymienić - podłokietnik. Plus tego taki, że była okazja aby przetestować nową zabawkę.


Na razie pojeżdżę i zobaczę jak mi się to sprawuje. Już teraz widzę, że zaciąganie ręcznego to jest dzika czynność, ale to  nie jest winna zamiennika - po prostu tak niefortunnie jest to rozwiązane w Leonie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Reklamy będą usuwane.