sobota, 25 sierpnia 2012

Niemiecka myśl technologiczna vs ja = 2:1

Jakiś tydzień temu odkryłem, że lewa felga przedniego koła jest umazana w smarze. Szybkie oględziny wykazały, że do wymiany jest osłona przeguby. Na szczęście nie wyglądało to na poważne pęknięcie, tak więc była bardzo duża szansa, że przegubowi nic się nie stało i problem jest tylko z osłoną.

Wymiana osłony... hmmm... pozwólcie, że zacytuje tutaj Clarksona:
How hard can it be?

W sumie to nic skomplikowane przecież. Wyjąć przegub, zmienić osłonę, założyć przegub. No ale na wszelki wypadek poszperałem po Internecie. Opinie i opisy są rozbieżne, ale wg niektórych to nawet nie trzeba ośki wyciągać z samochodu bo można przy skręconym kole wyjąć przegub z piasty. Ta, jasne, szczególnie gdy trzeba użyć na tym przegubie kinetycznego potęgatora mocy (młotka, jeśli ktoś nie wie o czym piszę) - ale o tym to za chwilę.


Robiłem podobne rzeczy w Hondzie, w opisach ludzi nie było jakiś specjalnych haczyków, no to pozostawało zdobyć osłonę przeguby a później godzinka w garażu i po problemie. O jak ja się myliłem wtedy.

Po kolei, osłona przegubu, na pęczki tego jest, ale jest haczyk. Gdzie sprawdzałem na forach to okazywało się, że w katalogach są pomieszane osłony przegubów do ARL-a, szczególnie że znaczenie ma czy jest po 2001 czy przed 2001. Hmmm... nie widzi mi się latać do sklepu i jeździć kilka razy, jedynie kasę i czas zmarnuje, zobaczmy jak w ASO. W ASO dobrali mi osłonę na podstawie VIN, wszystko pięknie będzie pasować, jedynie droższa była, ale i tak tańsza niż czas który bym zmarnował. Oryginalna osłona ma jednak jedną istotną cechę, która wtedy nie wydawała mi się specjalnie istotna - jest plastikowa (sorry, zapomniałem zrobić zdjęcie).

Części są, narzędzia mam (w końcu kilka Hond już naprawiałem), to przydałby się ktoś do pomocy. Czad pewnie pracuje w weekend a Grzesiek zawsze narzeka, że się nudzi, więc zacząłem od Grześka. O, ma czas w sobotę, ale tylko do południa. No dobra, to przyjadę rano na 9~10. Ten plan lekko utrudniała podróż do Bielsko-Białe dnia poprzedniego i tego, że wróciliśmy o 2 w nocy do Wrocławia. Na szczęście nie ja prowadziłem, więc się po drodze trochę przespałem a później wstałem rano, kawa i na 9 do Wałbrzycha pojechałem - nawet nie było problemów po drodze. Gdy dojechałem na miejsce, SMS do Grześka i zabrałem się za rozbieranie samochodu.

Najpierw na podnośnik, następnie odkręcenie piasty. I tutaj zonk, nasadka 12-kątna 30. Mam 26, 28 i 32, ale nie ma 30. Hrrr. Zawsze wszystko muszą inaczej zrobić, klucze 18, 16 i teraz jeszcze 30. No nic, trzeba będzie kupić. Popatrzyłem dalej. Aby wykręcić ośkę ze skrzyni trzeba odkręcić 6 śrub, które są na 12-kątne torxy M10. I zgadnijcie co? Mam M6, M8 i M12. Nie mam M10. Kolejna rzecz do kupienia. No nic, poczekam na Grześka... i wtedy dostałem SMS-a, że on dopiero od 12 będzie mógł być...

Nie pozostało nic innego, jak złożyć samochód i pojechać po narzędzia, lepsze to niż bezczynne czekanie. W Castoramie udało mi się znaleźć nasadkę M30, ale tych torxo-podobnych już nie prowadzą (a kiedyś mieli), tak samo Obi. Żaden inny sklep nie przychodził mi do głowy, więc wróciłem do domu, szczególnie, że pisali na forach, że wcale nie trzeba przecież ośki wyciągać (oj ja naiwny).

Po powrocie zająłem się odkręceniem piasty. Na szczęście sprzęgło jest wystarczająco mocne aby utrzymać koło gdy luzowałem śrubkę. Klucz + 3 rurki do przedłużania - zestaw używany do okręcania koła pasowego w Hondzie bez problemu dał sobie z tym radę.




Następnie odkręciłem dolne mocowanie zwrotnicy aby można było ją odciągnąć w bok. Tak, tylko przegub/ośka za bardzo nie chce wyjść z piasty. Pewnie nigdy jeszcze nie były wyciągane a lekkie perswazje za pomocą młotka nie dają rezultatu. Trzeba będzie użyć ściągacza do łożysk, tylko najpierw musimy (w międzyczasie przyjechał Grzesiek) usunąć zacisk oraz tarcze. Trochę to potrwało (także dawno nie odkręcane), ale zacisk i tarcza zdjęte, pozostało założyć ściągacz i wycisnąć przegub.



Rozcięcie opasek i samej osłony przegubu nie sprawiało problemu, ale jak zdjąć przegub? Szybkie sprawdzenie w "Sam naprawiam samochód" - użyć młotka. No bez jaj? Jak młotka? Na pewno musi być inny sposób zalecany przez fabrykę. Hmmm... oficjalna instrukcja też mówi walnąć młotkiem... Postukaliśmy trochę młotkiem, ale robienie tego na samochodzie jest bez sensu, trzeba zdjąć ośkę. Pamiętacie, że nie mam M10? Miałem M10 ale torx i udało mi się tym odkręcić 5 śrub. Niestety 6 zaczęła przeskakiwać, tak więc zaprzestaliśmy. Gdzie w sobotę zdobyć taką nasadkę? Grzesiek zadzwonił do kolegi. Tak, ma takie, ale będzie w Wałbrzychu dopiero po 15 (a było koło 13).

No to zaczęliśmy szukać sklepów z narzędziami w Wałbrzychu. Są aż dwa i w żadnym nie mieli. Miło. No to przerwa do 15. Grzesiek pojechał na obiad a ja zająłem się zabijaniem czasu.

Runda I: od 9 do 13 - zrobione tyle co nic. Do tego byłem zmęczony i wkurzony na złośliwość rzeczy martwych. Wygrywają niemieccy inżynierzy.


Po 15 przyjechał Grzesiek z bitami. Odkręciłem ośkę i wylądowała ona na stole. To teraz trzeba zbić ten przegub. Powaliliśmy trochę młotkiem, ale przecież jak będziemy tak stukać to coś się uszkodzi. To jest bez sensu, musi być na to jakiś sposób. Kombinowaliśmy jeszcze przez wiele minut, aż w końcu Grzesiek wziął przegub z oską i pojechał do kumpla od którego mamy bity aby zobaczyć jaki on będzie miał pomysł. A ja zostałem pilnować samochód.

Runda II: 2:0 dla Leona.

Po parunastu minutach był spowrotem i okazało się, że .. mieliśmy za mały młotek. Trzeba było przywalić 2kg. Ehhh... gdy widzę w instrukcji użyj młotka i nie dotyczy to gwoździ albo mebli to od razu zapala mi się lampka ostrzegawcza, że ktoś czegoś nie przemyślał. No dobra, nie ma co narzekać, trzeba brać się do roboty.




Dalej poszło już sprawnie, rozebranie przegubu, wyczyszczenie, nasmarowanie i złożenie. Ale jak zacisnąć opaski? "Obcęgami" - mówi Grzesiek. No dobra, poszedłem po obcęgi. "A nie masz większych?" - pyta Grzesiek. Nie miałem. Młotek, dwie rurki i zakoś zacisnęliśmy, ale obcęgi już raczej się nie będą nadawać do dalszego użytku.

Pozostało złożyć wszystko, poskładać klucze i podziękować za pomoc. Rundę trzecią wygraliśmy. Ale jak się okazało, nie był to koniec rozgrywki, ale o tym to jutro.

Tak więc, miała być godzina, straciłem ponad pół dnia i wiem już, że muszę się doposażyć w jakieś pokręcone narzędzia, bo te co mam nie wystarczają. A dlaczego to nie koniec? O tym to jutro, powiem tylko, że materiał z którego jest zrobiona osłona (plastik) ma w tym swój udział.

W każdym razie, jadę do Wrocławia, trzymajcie kciuki.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Reklamy będą usuwane.